Doceń rzekę!


Doceń wodę! to hasło tegorocznego Światowego Dnia Wody. Niezwykłe jest to, że woda krąży w przyrodzie w obiegu zamkniętym, co oznacza, że korzystamy z tych samych zasobów co dinozaury miliony lat temu, a co tu dopiero mówić o naszych przodkach sprzed 100 czy 1000 lat...

Doceń rzekę! taki podtytuł mogła by mieć książka Marii Lebdowiczowej "Rzeka z miasteczkiem w tle". Ta niewielka, licząca zaledwie 28 stron publikacja została wydana w 2003 roku. Wtedy też ukazała się w piśmie "Znad Popradu" recenzja Krystyny Bielczykowej. Zamieszczamy ją poniżej ponieważ warto do twórczości obydwóch Pań wracać również w kontekście wrażliwości na piękno i ochronę przyrody. 

Baśń czy poemat prozą?

Stanęłam przed bardzo trudnym zadaniem zaprezentowania utworu Marii Lebdowiczowej. Właśnie… mam największy problem: jak sklasyfikować, jak nazwać rzecz zatytułowaną „Rzeka z miasteczkiem w tle”. Czy jest to nowela, baśń, opowieść, opowiadanie – czy może przyczynek do większej pracy na temat rzeki – rzeki Poprad, która wszak płynie obok nas, mijając blisko nasze domy, całe nasze miasteczko. I tak dzieje się od niepamiętnych lat!

Nazwałabym ten utwór poematem, choć napisany jest prozą i myślę, że byłaby to najbardziej trafna nazwa. „Rzeka z miasteczkiem w tle”, a główny bohater to rzeka Poprad. Trzeba przyznać, że pomysł niezwykły i niecodzienny, tym trudniejszy do przedstawienia. W utworze Marii Lebdowiczowej rzeka została uczłowieczona, nabiera cech ludzkich, jest z nami, przezywa z nami nasze codzienności, trudy życia, smutki i radości. Dwom narodom słowackiemu i polskiemu towarzyszy od swych źródeł, aż do połączenia swych wód z drugą piękną rzeką Dunajcem. We wszystkich słowach widać wielką wrażliwość i uczuciowość autorki i odważę się tu powiedzieć, wpływ wielkiej wrażliwości i trwającego do dziś romantyzmu pana Eugeniusza Lebdowicza – któremu zresztą utwór jest dedykowany.

Znamy Marię Lebdowiczową z przeprowadzonych licznych wywiadów, napisanych życiorysów wielu ludzi nie tylko mieszkańców Piwnicznej, a zamieszczonych następnie w naszej miejscowej gazecie, znamy Ją jako członka zespołu redakcyjnego wielkiego dzieła, monografii Piwnicznej wydanej w 1998 obejmującego tematycznie wszystko, co dotyczy naszego miasta od końca XVIII w. Teraz Maria Lebdowiczowa daje nam do ręki coś co nazwę umownie życiorysem rzeki.

Poprad ma swe źródła w Wysokich Tatrach w Hińczowym Stawie na Słowacji, a przyjmując w swe koryto liczne mniejsze rzeki i potoki spływa Doliną Mięguszowiecką pokonując górskie przeszkody, by nagle zmienić swój bieg i skręcając na północ „wybrać Polskę”, podczas gdy inne rzeki spływają ku południowi. A więc jest to nasza rzeka, gdyż Poprad wybrał nas, wbrew wszelkim zasadom geograficznym. Jest to autentyczna ciekawostka geograficzna. Tworząc swymi zakolami, urzekający piękny przełom pod Żegiestowem, rzeka rozlewa się szerzej właśnie tu w okolicy Piwnicznej.

W opowieści Lebdowiczowej rzeka żyje z nami. Widzi trud rolników uprawiających od dawien dawna swe pola nad jej brzegami, życzliwie poi zwierzęta leśne i domowe, czasami rozlewa się groźnie powodzią. W jej wodach odbijały się jaskrawo  łuny pożarów, zwłaszcza tego najgroźniejszego w 1876 roku, który zniszczył miasteczko wraz z kościołem. Była również ongiś drogą wodną, którą nie tylko spławiano drewno z bogatych tutejszych lasów, była też drogą handlową, którą niejeden kupiec z Węgier wiózł towary aż do morza. Przejmuje nas do głębi i wzrusza opis, gdy rzeka przyjmowała w swe wody ludzką krew, która obficie zabarwiała jej fale podczas obu wojen światowych.


Grafika w książce, Edward Grucela, s. 9

A w pamiętny dzień 16 czerwca 1999 roku Ziemię Sądecką odwiedził Ojciec Święty – spotkanie to z wielotysięcznym tłumem wiernych odbyło się na polach pomiędzy Starym Sączem a Popradem – rzeką, która radowała się wraz z ludem, a która jest bohaterem tego pięknego utworu.

W prostych, pięknych słowach, w korycie i błysku każdej kropli popradzkiej wody, autorka przedstawia fakty historyczne, których powinniśmy się nauczyć, my mieszkańcy nadpopradzkiej doliny. Przeważnie patrząc na Poprad tych spraw nie dostrzegamy, mijamy rzekę – ot, rzeka jak rzeka, płynie sobie wśród gór. To piękno głębsze i ten podtekst ukazała autorka pozwalając spojrzeć na rzekę zupełnie innymi oczyma. Gdy dodamy do tekstu doskonały zestaw fotografii ilustrujący bieg rzeki od źródeł aż do ujścia otrzymamy niecodzienny utwór, który czyta się z zainteresowaniem i zadumaniem, powracając do stron poprzednich, aby dobrze zrozumieć myśl autorki.

Warto wziąć do ręki ten niezwykły poemat prozą, przeczytać z uwagą, aby się przekonać o pięknie, które nas otacza, a które wydaje się nam tak dobrze znane, przypomnieć sobie jeszcze raz zdarzenia z naszym miasteczkiem związane.

 Krystyna Bielczykowa

Grafika w książce: Edward Grucela, s. 11


Grafika w książce, Edward Grucela, s. 9



Popularne posty z tego bloga

Jak powstała "Szkoła nad obłokami"

„O słoneczko wyszło” Wspomnienie Michała Nakielskiego

W lecie ta liczba redukuje się do połowy, a reszta pasie bydło, gęsi i nierogaciznę