Od „kwaśnych wód” do zdrojowiska

 Pomiędzy górami węgierska granica

poprzedza jom małe miastecko Piwnicno.

Pomiędzy górami, a na pagórecku,

nad rzekom Poprodem lezy to miastecko.

(…) Na wschód lezy Kicorz, zieleni sie łowies

pomiędzy bydełko i kosory łowiec.

 A tam za Kicorzem jes wioska Łomnica,

jest tam kwaśno woda, piękno łokolica.

Na północ Głębokie, a w niem kwaśno woda

fto kce się je napić, dziewcyna mu podo…


Józef Broniszewski (1855-1930)


Nadpopradzie, druga połowa XIX w. Mieszkańcy górzystego i zalesionego skrawka na południu ziem polskich, znajdującego się wówczas pod zaborem austriackim, wiodą względnie spokojne, zwyczajne życie. Żyją w zgodzie z naturą, na okolicznych łąkach wypasają bydło i owce, zajmują się rolnictwem. Polegając jedynie na własnej wiedzy i doświadczeniu pokoleń korzystają z dobrodziejstw, jakimi obdarzyła ich przyroda. Wierzą w prozdrowotne właściwości „kwaśnych wód” odkrytych w 1814 r. przez miejscowego pasterza Michała Cięciwę. Wieść o walorach wód z okolic Piwnicznej roznosi się po bliższych i dalszych miejscowościach. W osadzie Miechurów, jak wówczas nazywano Głębokie, zaczynają pojawiać się pierwsi goście. Onufry Trembecki w 1860 r. pisze: „przyjeżdżali tu najwięcej słabi na dnę, gościec i choroby skórne długotrwałe; pili tyle wody ile im smakowało, to z żętycą, to samą, kąpali się w ciepłéj wodzie z 4go źródła, w mniemaniu że się kąpią w wodzie siarczanéj, bądź téż w Popradzie”. Doktor Trembecki, poproszony przez komisję balneologiczną o opisanie zdrojów Głębokiego, ubolewa jednak nad tym, że „instynkt tylko lub proste rozumowanie zastępują tu lekarskie przepisy”. W podobny sposób wygląda zarówno odkrycie, jak i użytkowanie pierwszych zdrojów Łomnicy.

Nieco inaczej życie wygląda w Piwnicznej (czy, jak wówczas mówiono: w Piwniczny). Stanisław Klemensiewicz wspomina: „Piwniczna była małą, składała się z miasteczka górnego i dolnej Równi; nie było ani jednej willi, wynajmywano przeto mieszkania u mieszczan i chłopów, przeważnie w Rynku, mniej na Równi, namniej na Hanuszowie”. Wśród prostej ludności miasteczka wyróżnia się kilka postaci szczególnych, przedstawicieli miejscowej inteligencji: „ks. proboszcz Dagnan, poczmistrzyni Wilczkowa, leśniczy Pauli, nauczycielstwo, sekretarz gminny i komendant posterunku”. Jedną ze szczególnie poważanych rodzin jest ród Kopytków, którego senior Władysław walczył w powstaniu styczniowym. W Piwnicznej zaczynają pojawiać się pierwsi goście, jednak, podobnie jak w okolicznych wsiach, w miasteczku brakuje lekarza. Letnicy korzystają z kąpieli w Popradzie, spacerują po bliższej i dalszej okolicy, przyglądają się połowom ryb i piwniczańskim jarmarkom. Co odważniejsi kosztują wód z bijących w okolicy źródełek (np. na Pańskiej Równi), nie myślą jednak jeszcze o ich szerszym prozdrowotnym wykorzystaniu.

Około 1885 r. na zaproszenie burmistrza Piwnicznej i dzięki pomocy jego krewnego pracującego we Lwowie, przyjeżdża do miasteczka pochodzący ze zubożałej rodziny szlacheckiej tamtejszy doktor Juliusz Gąsiorowski herbu Korwin (ok. 1845-1894). Jako lekarz kolejowy może podróżować za darmo otwartą niewiele wcześniej koleją tarnowsko-leluchowską. Podczas służbowo-wypoczynkowych wypraw poszukuje odpowiedniej lokalizacji dla budowy stacji klimatycznej, letniska. Kiedy trafia na nadpopradzką ziemię, wraz z córką Kamilą i synem Napoleonem zamieszkuje w domu Władysława Kopytki – znajomego jeszcze z czasów powstania. Wakacyjny pobyt w tutejszych górach jest dla niego nie tylko czasem odpoczynku, ale także naukowej aktywności. Bada „kwaśne wody” bijące w Głębokiem i Łomnicy, zwracając uwagę na ich cenne właściwości. Przez kolejne lata Gąsiorowski z rodziną spędza wakacje w Piwnicznej, będąc gościem Władysława, a później Szymona Kopytków. Pomiędzy dwoma pokoleniami Gąsiorowskich i Kopytków nawiązuje się przyjaźń, a lwowski lekarz „zwraca uwagę na uzdolnione dziecko piwniczańskiego rzemieślnika (Szymona, syna Władysława – przyp. aut.) i nakłania ojca do posłania chłopca do szkół”. We Lwowie propaguje nadpopradzkie zdroje wśród swoich pacjentów i znajomych, zachęcając ich do przyjazdu w te strony. Jak zauważają autorzy jego biogramu: „Reklama była skuteczna, bo od tego właśnie czasu notuje się coraz większą ilość letników w Piwnicznej”. Warto dodać, że dla miasteczka ten czas jest pod względem ekonomicznym niezwykle trudny: nawiedzają je powodzie, epidemie i pożary. Juliusz Korwin Gąsiorowski umiera nagle w 1894 r. we Lwowie, a w prasie ukazuje się wspomnienie: „Jak w obozie był dzielnym żołnierzem i zawsze ostatni schodził z pola walki, tak jako lekarz nie znał odpoczynku do ostatniej chwili życia”.

Do Piwnicznej przyjeżdżają już nie tylko pacjenci, którym Gąsiorowski zalecił tu kurację, ale także członkowie jego rodziny. W latach trzydziestych XX w. córka Kamila, będąca już wówczas żoną Władysława Dropiowskiego, duchownego metodystycznego i emerytowanego dyrektora gimnazjum w Klarysewie, decyduje się osiąść w miasteczku na stałe. W 1934 r. zostaje ukończona budowa „Willi na Upłaziku” (przy dzisiejszej ul. Szczawnickiej), nazywanej także na cześć pierwszej właścicielki „Willą Kamila”. Rodzina Dropiowskich mieszka tu do czasów II wojny światowej, podczas której na strychu domu ukrywa żydowskie rodzeństwo Leserów. Po wyjeździe Dropiowskich do Ameryki, Willą zarządza daleka krewna –  wdowa po generale Zawadzkim, później właścicielką zostaje Hanna Warfieldowa – córka Kamili i Władysława. „Willę na Upłaziku” odwiedza młodzież metodystyczna, przyjeżdżająca tu na letnie kolonie i obozy. Ponieważ dysponentka domu wciąż zamieszkuje w Ameryce, budynek przechodzi na własność miasta i zostaje częściowo przemianowany na izbę porodową, zwaną potocznie „Porodówką”, a po pożarze budynku ośrodka zdrowia w 1969 r. znajdują się w nim także gabinety lekarskie. Na wakacje do Willi wciąż jednak przyjeżdżają potomkowie Juliusza Korwin Gąsiorowskiego, którzy podejmują kroki prawne, by odzyskać budynek. Po latach dom staje się na nowo własnością rodziny lwowskiego lekarza. Obecnie (od 1946 r.) do Willi przyjeżdża wraz z najbliższymi pastor Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego, Adam Kleszczyński, prawnuk Juliusza Korwin Gąsiorowskiego.

Walorami Piwnicznej i okolic zachwycają się nie tylko letnicy i potomkowie jej propagatora, ale zaczynają doceniać je też sami mieszkańcy. Jednej z ulic miasteczka nadają imię Juliusza Korwin Gąsiorowskiego, budują kolejne domy wypoczynkowe, rozpoczynają starania o nadanie Piwnicznej statusu uzdrowiska. W 1912 r. miasteczko odwiedza 800,  a w 1938 r. aż 2945 letników. Piwniczna nigdy nie staje się uzdrowiskiem państwowym, pozostaje pod zarządem władz samorządowych. W latach dwudziestych i trzydziestych XX w. Rada Miejska podejmuje liczne uchwały związane z rozwojem letniska, czyni starania o dodanie do nazwy miasteczka określenia „Zdrój”, popiera przydział gruntów pod budynki uzdrowiskowe, ustala wysokość czynszu i podatku dla letników. W 1925 r. Rada uchwala wsparcie finansowe na wydanie książki o polskich zdrojowiskach i uzdrowiskach, „gdzie i Piwniczna będzie ogłoszona wraz z opisem jako uzdrowisko”. Osiem lat później zostaje wykonany pierwszy odwiert wody mineralnej, zostaje podjęta decyzja o budowie pijalni i łazienek mineralnych. Miasto powołuje Komisję Uzdrowiskową i orkiestrę zdrojową, planuje budowę deptaku krytego, Łazienek borowinowych (z borowiną pozyskiwaną z lasów w Kosarzyskach) i muszli koncertowej. W 1937 r. zostaje wykonany drugi odwiert wody mineralnej. W czasie II wojny światowej Łazienki pozostają zamknięte, wstrzymany jest przyjazd kuracjuszy, aktywne są jedynie bijące nieustannie źródła wód mineralnych. Od 1946 r. przywracana jest działalność uzdrowiskowa, a rok później zostaje powołana gminna Komisja letniskowo-zdrojowa. Od lat 60. Piwniczna cieszy się rosnącą popularnością. W 1977 r. władzę nad pijalnią przejmuje Zespół Uzdrowisk Krynicko-Popradzkich, co wiąże się ze spadkiem znaczenia miasteczka jako zdrojowiska. W 1991 r. Rada Miasta i Gminy decyduje o budowie nowej pijalni i zakładu przyrodoleczniczego. Pijalnia, po kilku remontach, funkcjonuje do dziś, działania łazienek mineralnych wciąż jednak nie udało się przywrócić.

Piwniczną nadal odwiedzają turyści rozkoszujący się widokiem okolicznych gór i smakiem „Piwniczanki”, kuracjusze korzystający z sanatorium lub ofert prozdrowotnych okolicznych hoteli, rodziny zażywające kąpieli w piwniczańskich basenach czy pasjonaci bogatej oferty kulturalnej. A nam – mieszkańcom chciałoby się powtórzyć za Józefem Broniszewskim: „Jednem słowem dobrze jes nom z letnikami w miastecku Piwnicno pomiędzy górami…”

Katarzyna Jarzębak

W cytatach pochodzących z XIX w. zachowano pisownię oryginalną.

 

Źródła:

Klemensiewicz S., Piwniczna przed 40-tu laty, „Głos Podhala”, 1938, nr 16, s. 6-7.

Klemensiewicz S., Piwniczna przed 40-tu laty, „Głos Podhala”, 1938, nr 17, s. 3-4.

Kleszczyński A., Piwniczna pięknieje, „Znad Popradu”, grudzień 1993, s. 6 i 9.

Lebdowicz E., Lebdowiczowa M., Dawni Piwniczanie. Słownik biograficzny, Piwniczna-Zdrój – Nowy Sącz 2006.

Lebdowiczowa M., Juliusz Korwin Gąsiorowski i związki jego rodziny z Piwniczną, „Znad Popradu”, sierpień 2007, s. 8-9.

Leśnik S., Początki i rozwój uzdrowiska [w]: Piwniczna-Zdrój. Studia i szkice z dziejów miasta 1772-1998, pod redakcją prof. Józefa Długosza, Piwniczna-Zdrój 1998, s. 239-258.

Ostrowicka H., Z historii użytkowania wód mineralnych w okolicach Piwnicznej-Zdroju, „Przegląd Geologiczny”, 1965, Vol 13, No 11, s. 461-463.

Pomiędzy górami węgierska granica, słowa: J. Broniszewski [w]: Źródła pieśni. Górale Nadpopradzcy. Pieśni śpiewane w XIX i XX wieku w Piwnicznej i okolicach, Stowarzyszenie Górali Nadpopradzkich, Piwniczna-Zdrój 2016, s. 176-177.

Wiadomość o wodach lekarskich w Głębokiém przez Dra O. Trembeckiego, „Rocznik Ces. Król. Towarzystwa Naukowego Krakowskiego”, poczet trzeci, tom IV, w Krakowie w Drukarni C. K. Uniwersytetu Jagiellońskiego 1860, s. 250-260.

Willa na Upłaziku [w]: Paluchowa B., Dar pamięci. Dawni ludzie, rodziny, dawne domy, Piwniczna-Zdrój 2013, s. 136-137.

Wywiad z A. Kleszczyńskim przeprowadzony przez T. Ortyl w 2021 r., nagranie zaprezentowane podczas warsztatów prowadzonych w ramach projektu „Tajemnice uzdrowiska”.


Popularne posty z tego bloga

Jak powstała "Szkoła nad obłokami"

„O słoneczko wyszło” Wspomnienie Michała Nakielskiego

W lecie ta liczba redukuje się do połowy, a reszta pasie bydło, gęsi i nierogaciznę