Nazwy wiele mówią


Nazwy miejscowe zawsze ciekawią ludzi. Dlaczego taka nazwa miejsca, skąd się wzięła, od czego pochodzi, albo kto ją wymyślił itd. Często też wymyślają opowieści o ich powstaniu, a najczęściej są to opowieści mrożące krew w żyłach, pełne strachów i nadzwyczajnych zjawisk, tajemnic i cudownych zdarzeń, co onomastycy (językoznawcy zajmujący się nazwami) określają mianem etymologii ludowej. Ale nie wszystkie nazwy są takie.

A jak to jest w Piwnicznej? 

Księgi protokołów Rady Gminnej miasta Piwniczny w różnych okresach czasu kilkakrotnie wymieniają liczne przysiółki miasta rozrzucone na dużej przestrzeni i od samego miasta dość odległe. W początkach XX wieku notowano 25 przysiółków i tyle samo „osobnych grup domów” mających również swoje nazwy. Te obrazowe i wiele mówiące nazwy funkcjonują do dziś, choć bywa, iż nawet rodowici piwniczanie nie zawsze potrafią umiejscowić owe przysiółki, czy wskazać rejon Piwnicznej, w którym należałoby szukać Kickowej, Kulizoków (Kulizioków) (są takie? ktoś zapytał); Bitnego, Rycerzy i innych. Ale nie o topografii będzie mowa, lecz o nazwach, bo to one mówią.

Warto tu przypomnieć, że przysiółek to zwarte, czasem jednak i rozproszone skupisko kilkunastu, kilkudziesięciu, wyjątkowo kilku domów, stanowiących pewną całość terenową oraz posiadających wspólną nazwę. Z terenem związane są nazwy przysiółków (tzw. nazwy topograficzne). Spróbujmy prześledzić, co one mówią.

Łazy
, chyba jedna z najstarszych nazw, nie mająca nic wspólnego, jakby się zdawało, z łażeniem, czy łazikowaniem. Słowo to oznaczało karczowisko czyli pola powstałe po wykarczowaniu drzew, wypaleniu karczów, korzeni, zniszczeniu traw, oczyszczeni terenu z kamieni. Można więc wyobrazić sobie Piwniczną Szyję sprzed wieków, pokrytą lasem aż do brzegów Popradu, mroczną od mnogości i ogromu drzew. I można wyobrazić sobie w tym tle osadników, naszych praprzodków, wyrywających karpackiej puszczy piędź po piędzi kawałki ziemi; przedzierających się przez obłazy, (co znaczy żleb, górskie drogi w skale, niemal prostopadłe zbocza), pokonujących nader uciążliwą drogę w lesie do miejsca wybranego na osiedlenie.

A co mówią Cerla (Cyrhlo, Cyrlo), Czerteż (Certez)? I one oznaczają wyrąb, polankę w lesie powstałą wskutek cyrlenia (słowo rumuńskie) czyli obsiekania drzewa z kory tak, by ono uschło. Dziś na Cyrli wydartej kiedyś puszczy, podobno już nikt nie mieszka. Młodzi zeszli w doliny, do miasta, w Polskę, starzy pomarli, „chołpy opuscone”, których nigdy nie było tam wiele, jak w wierszu Wandy Łomnickiej-Dulak, "zmurszały, zapadły się w ziemię”. Nie było nas – był las, nie będzie nas – będzie las. Tak się spełnia stare powiedzenie. Będzie znowu las zamiast wielu górskich przysiółków. Czy nazwy pozostaną?

Z Baniami kojarzy się warzenie, bo banie to wielkie naczynie. Jeszcze w latach 60. ub. wieku słyszałam opowieść, że tam, gdzie Banie i Zabanie, warzono kiedyś piwo i stąd nazwa. A tymczasem bania to po prostu dołek, zagłębienie w ziemi (lub dawna kopalnia). Nietrudno dostrzec ślady takiego ukształtowania terenu tych przysiółków .

Często położenie, charakter, cechy danego terenu zadecydowały o nazwie miejsca. Piwniczańskie Zawodzie, Międzybrodzie, Bucznik (są w Piwnicznej co najmniej dwa), Zapotok, czy Jeziory swoim źródłosłowem wskazują bezbłędnie pochodzenie (za wodą, między brodami, buk, buczek, jezioro). Można snuć domysły czy Kickowo od kicek czyli wiązek słomy na strzechę, czy zajęcy kicających na polance, a Lyskowo (formalnie Lyskowa) pochodzi od leszczyny (lyska) czy od lisów („liska porwała mi kure” – narzekała gospodyni).

Gotową nazwą polany”, jak pisze dr Eugeniusz Pawłowski w „Nazwach miejscowych Sądecczyzny” nazywano często późniejsze osady ludzkie – przysiółki powstałe w tym miejscu. Mamy więc Hale, Szeroką Polanę, Żeniowską Polanę, Tymowską Polanę, które w późniejszym czasie stały się Żeniowską, Tymowską, Szeroką, także Trześniowy Groń, Suchą Dolinę i inne. „Mapa katastralna wielkiej Piwnicznej” z 1895 roku jako jeszcze polany notuje Obidzę i Kosarzyska – miejsce, gdzie był koszar, a więc wypasano owce. Trudno to sobie wyobrazić, patrząc na współczesne ucywilizowane, pięknie rozbudowane urbanistycznie Kosarzyska.

Nazwy przysiółków, dziś nowo powstające częściej nazywane osiedlami, biorą też czasem nazwy od pól, określonego pola, na którym powstały. Był przysiółek Pola, w przedziwnych administracyjnych zmianach nazwany ulicą Pola (więc ktoś adresuje pocztę: ul. Wincentego Pola), przysiółek Witkowskie był najprawdopodobniej polem, rolą należącą do Witka lub Witkowskiego.

Dzisiejsza Równia (figurująca we wspomnianym spisie przysiółków) z ulicami: 3-go Maja, Kazimierza Wielkiego, Źródlaną, to niegdysiejsza Mocorz (poprawnie powinno brzmieć Moczarz, w dawnym urzędowym zapisie Mocarz).

A skąd się wziął Majerz? Majerz to folwark albo pofolwarczne tereny. Tam, gdzie to miejsce, był kiedyś niewielki folwarczek, którego ostatnim właścicielem był Ortyński, z którym rada miejska miała sporo kłopotów, o czym zapisano w księgach miejskich. Ale to już inna historia. A o nazwach i związanych z nimi historiach, a także historii przysiółków będących nieodłączną częścią blisko siedemsetletniego miasteczka, może ktoś napisze obszernie. Duże pole do działania dla studentów, szczególnie polonistyki. 
Maria Lebdowiczowa

Popularne posty z tego bloga

Jak powstała "Szkoła nad obłokami"

„O słoneczko wyszło” Wspomnienie Michała Nakielskiego

W lecie ta liczba redukuje się do połowy, a reszta pasie bydło, gęsi i nierogaciznę