Danuta Szaflarska legenda Kosarzysk
Był
początek XX w. Piwniczna, tak jak cała Małopolska, żyła jeszcze pod zaborem
austriackim. W miasteczku i okolicach, a więc i Kosarzyskach, panowała ciemnota
i analfabetyzm. W Piwnicznej była szkoła, ale wiele dzieci nie uczęszczało na
lekcje z powodu pracy w gospodarstwie, a w porach zimnych po prostu z powodu
braku butów i ciepłej odzieży, ok. 22% młodych ludzi pozostawało analfabetami.
Na szczęście od kilkunastu już lat przyjeżdżali do miasteczka letnicy, których
tu sprowadził Juliusz Korwin Gąsiorowski, a potem jedni ściągali następnych, i
oni wnosili w życie miasteczka i okolicy trochę nowego. Dotarła do miasteczka
biblioteka założona przez starosądeckie koło TSL, niedługo potem takie koło
powstało też w Piwnicznej (1905). Przybyli na ten teren nowi nauczyciele.
Była wśród nich Wanda Karmańska, krakowianka,
po trzech latach polonistyki na UJ, świetnie grająca na pianinie. Przeżyła
romantyczną niespełnioną miłość, bo rodzice nie zaaprobowali wybranego, co
stało się przyczyną zmiany planów życiowych dziewczyny: Wanda przerwała studia
i opuściła Kraków, rozpoczęła pracę nauczycielską w Nowym Sączu, gdzie uczyła
języka niemieckiego w szkole ewangelickiej. Widocznie nie była to praca
satysfakcjonująca ją, bo przyjechała do Piwnicznej. Może przywiodły ją na
prowincję szczytne, wciąż jeszcze żywe hasła pozytywistów – pracy u podstaw –
szerzenia oświaty w zapadłych wsiach i miasteczkach?
Grono nauczycieli z Piwnicznej, Wanda Karmańska stoi pierwsza od lewej, 1911 r. |
Na zdjęciu z 1911 roku widać ją w gronie nauczycieli piwniczańskiej szkoły, która od roku 1909 miała w Kosarzyskach klasę tzw. eksponowaną. Tam właśnie, w wynajętej izbie, uczyła Wanda Karmańska. Na teren Piwnicznej przybył też z Tymbarku, zbiegiem okoliczności chyba, wywodzący się z góralskiej rodziny z Chochołowa, młody Aleksander Szaflarski. Otrzymał posadę nauczyciela ludowego w Kosarzyskach, gdzie powstała już szkoła jednoklasowa, ale szkoły – budynku - nadal nie było i dzieci uczyły się w wynajętych izbach. No i spotkali się, dwoje młodych – on syn Andrzeja i Anny Sebastyńskiej urodzony 18 grudnia 1884 r. w Tymbarku i ona – Wanda Karmańska c. Mariana i Marii Węgrzyńskiej urodzona 12 czerwca 1884 r. w Krakowie. Ich ślub odbył się w 1911 roku.
Wanda Szaflarska z synkiem Jerzym, Danuta i ojciec Aleksander, 1919 r. Z archiwum domowego Marii Ekier |
Młodzi Szaflarscy zamieszkali w
Kosarzyskach na leśniczówce, w domu Karszniewiczów. (p. Danuta wspomina, że
dopiero kiedy miała 5 lat zamieszkali w budynku szkolnym, który wybudowano w
Kosarzyskach, czyli w r. 1920). W domu Karszniewiczów w r. 1912 przyszła na
świat pierwsza ich córeczka Irenka, która zmarła na szkarlatynę jako
czteroletnie dziecko. 6 lutego 1915 r.
urodziła się druga córka Danuta, to właśnie znana nam i znana w Polsce aktorka
scen warszawskich Danuta Szaflarska. Ksiądz proboszcz Dagnan, który chrzcił
dziewczynkę w dn. 21 kwietnia 1918 r. (zapis w Księdze chrztów), uznał, że
,,pogańskie imię Danuta nie wystarczy” i sam zdecydował, że będzie to Zofia
Danuta. Nie używano nigdy tego imienia i zostało całkowicie zapomniane, a
później urzędowo wykreślone dla jasności sytuacji, bo Danuta była zawsze tylko
Danutą. 8 lipca 1919 r. urodził się syn, Jerzy Aleksander. Pani Danuta wspomina
swego brata, Jurka, ze wzruszeniem, mówi, że zawsze odczuwa jego brak. ,,Był
wysoki i bardzo przystojny – wspomina p. Danuta. Uzdolniony muzycznie, uczył
się gry na skrzypcach, ale grał na wielu instrumentach. Często wspomagał
orkiestrę Strzelców Podhalańskich, gdy ta znalazła się w sytuacji braku
orkiestranta. Po szkole w Grudziądzu służył w pułku ułanów. Jesienią 1939 r.
zginął w bitwie pod Tomaszowem Lubelskim jako ułan kawalerzysta.” (Zażarty bój
stoczyły pod tym miastem połączone siły resztek armii ,,Kraków” i ,,Lublin” w
dniach 18-20 września). Jerzy Szaflarski miał w chwili śmierci tylko 20 lat.
Z matką i bratem. Lato 1935 r. Fot. Z archiwum domowego Marii Ekier |
Wcześnie też zmarł ojciec p. Danuty, Aleksander Szaflarski. ,,Zmarł z powodu perforacji ślepej kiszki, to było w 1924 roku, miałam wtedy 9 lat” – opowiada p. Danuta. Tak więc Wanda Szaflarska, młoda jeszcze wówczas kobieta, została sama z dwójką nieletnich dzieci – Danutą i Jerzym. Niedługo potem przeniosła się do Nowego Sącza, a zaczęło się od epidemii tyfusu, gdy w obawie przed chorobą, Danutę umieszczono czasowo na stancji w N. Sączu. Wanda Szaflarska przeniosła się również i otrzymała pracę w szkole Kolejowej przy ulicy Batorego i do tej samej szkoły uczęszczała jej córka. Mieszkali kolejno przy ulicy Sienkiewicza, Szujskiego i na Podhalańskiej, skąd w czasie okupacji, już samotnie mieszkającą Wandę, wyrzucili Niemcy.
Naukę w prywatnym liceum
matematyczno-przyrodniczym p. Danuta wspomina z sympatią. Stamtąd wywodzą
się młodzieńcze przyjaźnie, tam pracowali świetni nauczyciele, jak Flisówna,
nauczycielka matematyki, fizyki i chemii, Einhornowa, Żydówka z Wiednia z
doktoratami z jęz. francuskiego i angielskiego i wielu innych. ,,Einhornową
spotkałam w czasie okupacji na ulicy w Warszawie. Ubrana elegancko poruszała
się ulicami Warszawy w latach okupacji jakby nigdy nic. Przeżyła wojnę, zmarła
wiele lat po niej w Warszawie. Przyjaźniła się z Agnieszką Holland, od której
poznałam koleje losu mojej nauczycielki. Interesowała się moją pracą sceniczną,
ale nie dane mi było się z nią spotkać. Żałuję.” Okres nowosądecki zdecydował o
przyszłości Danuty Szaflarskiej. Działał w Nowym Sączu amatorski teatr
prowadzony przez świetnego malarza Bolesława Barbackiego. ,,Barbacki stworzył
teatr na wysokim poziomie. Grali w nim sporadycznie Siemaszkowa, Semenowicz,
byli świetni amatorzy jak choćby Butcher – wspomina p. Danuta. To Barbacki,
opiekun młodzieży, człowiek niezwykle zaangażowany naprowadził mnie na drogę
teatru. Namalował też mój portret i za zgodą mamy dwa półakty.”
W
tym teatrze stawiała pierwsze kroki na scenie jako Michaś w Horsztyńskim Słowackiego, Isia w Weselu Wyspiańskiego i w bajkach w
rolach dzieci. Często też recytowała na scenie z okazji imprez patriotycznych,
okolicznościowych, ale o aktorstwie na
razie nie myślała. Rozpoczęła studia w Wyższej Szkole Handlowej w Krakowie. Los
zdecydował inaczej. Na drugim roku studiów zachorowała ciężko na tyfus
brzuszny. Choroba i długa rekonwalescencja spowodowały przerwę w studiach na
rok, z prawem powrotu, ale życie potoczyło się inaczej.
,,Na balu sylwestrowym w Sączu spotkałam Józka
Kłosowskiego, który już studiował medycynę w Warszawie.
- Co ty tu robisz, dlaczego nie jesteś w
szkole teatralnej? - zdziwił się, bo pamiętał moje sądeckie występy. No i
skończyło się na tym, że zabrał mnie do Warszawy, gdzie była jedyna wówczas
szkoła teatralna – Państwowy Instytut Sztuki Teatralnej. To były trzyletnie
studia na prawach wyższej uczelni z dyplomem. Warszawa urzekła mnie, zakochałam
się od pierwszego kontaktu i od razu pomyślałem – to moje miasto. Ale na
egzaminie w szkole nie poszło mi najlepiej z wiedzy o teatrze, a w komisji
zasiadał m. in. Zelwerowicz. Wyznaczono mi termin poprawki, przygotowałam się,
ale ostatecznie przyjęto mnie, a poprawkę miałam zdawać później. Nie zdawałam
jej. Przyjęto wtedy 26 osób. Instytut ukończyło 5 osób – Hanka Bielicka, Jerzy
Duszyński, ja i jeszcze dwie osoby. Na pierwszy rok mojej nauki dał mi pożyczkę
Bolesław Barbacki, zaprzyjaźniony z naszą rodziną. Rozmawiał ze mną o moim
wyborze, interesowało go, dlaczego chcę być aktorką. Widać uznał moje motywacje
za wystarczające i udzielił mi pożyczki, bez której trudno byłoby mi
wystartować w Warszawie. Zresztą zwrotu tej pożyczki nie przyjął później. Jemu
więc zawdzięczam początek mojej drogi teatralnej. Ale to był taki człowiek,
który wszystkim pomagał, w trosce o przyszłość dziewcząt założył dla nich szkołę
krawiecką, stadion sportowy w N. Sączu. Tak, wiele mu zawdzięczam. I mojemu
koledze, który ,,wywiózł” mnie do Warszawy i pomógł znaleźć się w wielkim
mieście. Na drugim roku dostałam stypendium. Instytut ukończyłam w 1939 roku.”
Życiorys artystyczny p. Danuty mógłby
wypełnić kilkanaście stron. Artystyczną karierę rozpoczynała w wileńskich
Teatrze na Pohulance razem z Duszyńskim i Bielicką. To była dobra szkoła teatru,
zdaniem p. Danuty. Grała dużo i różne role pod kierunkiem wspaniałych ludzi.
Prowadziła teatr Stanisława Perzanowska (nb. Matysiakowa w radiowym
słuchowisku). Okupację spędziła Danuta Szaflarska w Warszawie, pracując w
podziemnym teatrze, powstałym z inicjatywy Bogdana Korzeniowskego. Dla tego
teatru tłumaczyli Czesław Miłosz dramaty Szekspira, Jarosław Iwaszkiewicz
sztuki Giraudoux. Zespół przygotowywał repertuar ,,na po wojnie”, bo przecież
wojna miała się zaraz zakończyć. Później był teatr frontowy Armii Krajowej i
powstanie warszawskie. Wtedy była już żona wybitnego pianisty, Jana Ekiera i
matką pierwszej córki Marysi.
Odbyła
przymusowy eksodus po upadku powstania i znalazła się w Krakowie. Po wojnie
pracowała w Teatrze Starym w Krakowie. Wspomina jak bardzo pomógł jej okres
wileński, gdzie u Stanisławy Perzanowskiej nauczyła się grać role dzieci, co
przy jej filigranowej figurze proponowano jej w tym okresie. W tym czasie
debiutuje też w filmie. Starsi pamiętają jej role w pierwszych powojennych
filmach: Zakazane piosenki, a dwa
lata później Skarb, obydwa w reż. L.
Buczkowskiego. Kolejnym miejscem angażu był teatr w Łodzi u Axera z K. Rudzkim,
J. Duszyńskim i H. Bielicką.
Ten
teatr przeniesiono do Warszawy ,,dzięki czemu w 1950 roku otrzymałam pierwsze
własne mieszkanie”. Teatry Współczesny, Narodowy, Dramatyczny różne zespoły,
różny repertuar i wciąż praca w filmie. Były w życiu aktorki okresy intensywnej
pracy i jakby wyciszenia – mniej propozycji, mniej ról, ale wciąż grała. Wielki
renesans popularności Danuty Szaflarskiej przypada na lata 90 ub. wieku i wciąż
trwa. Jak sama mówi, posypały się role w filmach, i związane z tym wyjazdy,
festiwale… i nagrody: za drugoplanową rolę w filmie Diabły, diabły D. Kędzierzawskiej i taką samą nagrodę za Pożegnanie z Marią F. Zylbera.
Dwukrotnie nominowana do Orła otrzymała go w 2007, nagrodę na festiwalu
Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni za najlepszą rolę kobiecą w sezonie
2007/2008. Oglądaliśmy ją w roli
babki Janosika w filmie A. Holland i K. Adamik, w Pora umierać, Jeszcze nie
wieczór, a kiedyś w filmie Faustyna
w roli siostry Feliksy i tylu innych. Było tych ról i filmów dziesiątki.
Doceniono jej udział i zasługi dla kultury polskiej. Otrzymała Krzyż
Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (1978), w uznaniu wybitnych zasług dla
kultury, za osiągnięcia w pracy artystycznej - Krzyż Komandorski z Gwiazdą
Orderu Odrodzenia Polski. w 2005 roku, i w
2007 Złoty Medal ,,Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.
Historyczna okładka pierwszego wydania magazynu FILM z 1946 r. z Danutą Szaflarską |
Tak w ogromnym skrócie można przedstawić karierę artystyczną osiągniętą ciężką pracą w ciągu długiego pięknego życia, wytrwałością i cierpliwością. Aktorka mówi o swoich osiągnięciach i sukcesach z odrobiną autoironii, z wielkim dystansem, jakby to wszystko co osiągnęła, przyszło jakoś tak mimowoli, bez wysiłku, niespodziewanie. Może to trochę natura górala zdolnego do ciężkiej pracy, wysiłku, ale i humoru, żartu, radości życia. Przecież tak głęboko zapisały się w pamięci czasy dzieciństwa w Kosarzyskach, czasy ubogie i trudne, ale pełne radości jakie daje bliskie obcowanie z ludźmi, naturą we wszystkich jej postaciach; trawy mokrej od rosy, zimnego strumienia, ptaka w locie, żmii sunącej wśród traw i pachnących storczyków, smaku jagód i niedojrzałego jabłka, cyru podjadanego z miski bliskiej koleżanki – sąsiadki, placka pieczonego w pośpiechu na kuchennej płycie. Smaki, zapachy, sympatie i upodobania, niektóre pozostały do dziś. Tak jak żywe pozostają wspomnienia ludzi; przybyłych do Piwnicznej w pocz. I wojny braci Cetnerów koncertujących z matką w mieszkaniu u Karszniewiczów, Hanki Kluskowej, Julki Porębskiej, późniejszej Kożuchowej, serdecznej przyjaciółki z dzieciństwa, o której p. Danuta opowiada anegdotę.
„Przyjechałam
do Kosarzysk po skończonej szkole teatralnej, w kapeluszu, wystrojona po
miejsku. Wycałowałyśmy się z Julką. Powiedziałam jej, że skończyłam studia.
- Jak myślisz, kim teraz jestem? – zapytałam
ją. Julka obrzuciła mnie spojrzeniem od stóp do głów, przechyliła głowę, wydęła
usta z lekką pogardą i oceniła rzeczowo:
- Cosik mi się widzi, co kumediantka.”
Wśród wspominanych ludzi jest rodzina
państwa Michalików.
,,W niedzielę jeździliśmy do kościoła w
Piwnicznej bryczką. Tato powoził, bo kochał konie. Po mszy zajeżdżaliśmy do pp.
Michalików na śniadanie, czasem na obiad. Pamiętam Jankę (to p. Pacholewska),
była ode mnie o rok starsza, zawsze bawiłyśmy się razem. Ona zawsze nosiła
pięknie wywiązaną kokardę we włosach.”
Pani Danuta Szaflarska aktorka, matka
dwu córek: Marii i Agnieszki, babcia, kobieta światowa, owiana legendą teatru i
kina powojennej Polski i człowiek prosty, serdeczny, pełen humoru i życzliwości
dla świata i ludzi. I wciąż obecna w Piwnicznej i swoim ukochanym miejscu na
Kosarzyskach i wciąż żywa legenda Kosarzysk. Bo jak nie być dumnym, jeśli z
naszej małe ojczyzny wywodzi się taki człowiek.
Maria
Lebdowiczowa
Na podstawie
rozmowy z D. Szaflarską przeprowadzonej we wrześniu tego roku i materiałów
biograficznych z Internetu.
Znad Popradu
nr 11 r. 2010, s.8-9. Przedruk
Przedruk za
zgodą autorki