Wiadomość o wodach lekarskich w Głębokiém przez Dra. O. Trembeckiego



W późnéj już jesieni roku zeszłego zostałem wezwany przez szanownego Sekretarza Komissyi balneologicznéj, ażeby na teraźniejszém walném Zgromadzeniu balneologiczném odczytać opis zdrojów lekarskich „Głębokiego”. Było mojém życzeniem odłożyć tę pracę do wiosny, ażeby lepiéj wszystko obejrzeć i opisać można; naglony jednak powtórném wezwaniem, naznaczającém termin ogólnego zebrania na miesiąc Marzec, nie mogłem dłużéj odwlekać, i chociaż porą zimową, kiedy wszystko śniegiem pokryte, udałem się dnia 10. t. m. do Głębokiego, w towarzystwie P. Zamojskiego Prowizora apteki Nowo-Sądeckiéj, którego uprosiłem, ażeby mi swojéj pomocy przy badaniu chemiczném co do jakości składników tych źródeł udzielić raczył.

Piwniczna, miasteczko o 3 mile od Nowego a o 2 od Starego Sądcza oddalone, położone na lewym brzegu Popradu, przy głównym trakcie prowadzącym na Mniszek do Lubowni, ma na prawym brzegu téj rzeki przedmieście, od mieszkańców tak zwane Miechury. Na gruncie tychże Miechur, o jakie 200 sążni od Popradu, na lewym brzegu bystrego potoku, zwanego Głębokim pod górą zwaną Gniewkami, są cztery zdroje wód lekarskich.

Nazwisko „Głębokie” wzięły te zdroje od potoku, nad brzegiem którego wytryskują, a jeszcze więcéj od wysokiéj góry, gęstym bukowym lasem pokrytéj, mającéj takie nazwisko, a z któréj potok bierze swój początek. Wsi nie ma żadnéj w obwodzie Sądeckim któraby się tak nazywała.

Zdroje te odkryto przed 20 laty, najpierw 2gie źródło, rachując takowe z góry od brzegu potoka, czyli od zachodnio-północnéj strony ku wschodniemu południowi, a to tym sposobem: w r. 1814, niejaki Michał Cięciwa dziś jeszcze żyjący, czerstwy i na umyśle zdrowy 93letni staruszek uważał, że owce i kozy cisnęły się do małego dołeczka na skale płasko leżącéj znajdującego się, i że tam ze szczeliny téj skały wytryskującą wodę piły; domyślając się z tego, że ta woda musi mieć jakiś szczególniejszy smak, skosztował jéj, a gdy rzeczywiście znalazł ją przyjemnie kwaskowatą, wyżłobił w tém miejscu, dla ujęcia téj wody w większéj ilości, płytki kociołek. W dwa lata późniéj odkrył 1sze a późniéj 3cie i 4te źródło, tak że już w roku 1838 wszystkie 4 źródła nietylko istniały, ale nawet przez leczących się w następnym roku zwiedzanemi bywały.

Zdroje wszystkie cztery są na przestrzeni trzech sążniowéj, drugie i trzecie źródło jest w samym środku, pierwsze zaś i czwarte jest od tych średnich o ośm stóp oddalone.

Każden zdrój ma wykuty w skale dość obszerny kociołek, w samym środku do dwóch stóp głęboki, a średnicy do półczwartéj stopy; na brzegach tych kociołków są czworoboczne cembrzyny postawione, niekształtne a nawet dobrze nieociosane; równo z brzegiem każdego kociołka ku południowi są wyżłobione otwory, któremi zbytnia woda odpływa. Trzy pierwsze źródła są spólną szopą pokryte, czwarte źródło zaś ma osobne zabudowanie.

Ponieważ w czasie mojego pobytu w Głębokiém śnieg wszystko jeszcze pokrywał, niepodobna więc było zajmować się badaniem geognostyczném; to tylko okazać się dało, że skała z któréj te 4 zdroje wytryskują, jest piaskowcem karpackim, kształtu i pokładu bryłowatego płaskiego. Między pokładami tych brył muszą być szczeliny, któremi woda słodka sącząca się przy wezbraniu potoku, mięsza się z mineralną i roztwarza ją tak dalece, że ta woda traci zupełnie smak swój kwaskowaty.

Woda wszystkich czterech źródeł jest zupełnie przeźroczysta, na ścianach kociołków zostawia szarobrunatny osad. W naczyniu szklaném białém okazała się zupełnie czystą, bezbarwną, po dłuższém staniu tworzyły się pęcherzyki powietrzne w znacznéj ilości na ścianach szklanki. (…) Woda ujęta we flaszki, szczelnie zakorkowana i zalana lakiem, po odkorkowaniu 2go dnia, nie miała woni siarczanéj, jaka się czuć daje przy źródle; próbowana pod względem chlorków, za dodaniem kwasu azotowego i azotanu srebrowego, zamąciła się biało, po chwili próba przybrała barwę różową; co dowodzi „obecności istót organicznych”.

Można więc wnosić z pewnością, że zapach i smak siarki, który się przy źródle czuć daje, pochodzi z rozkładu ciał organicznych w miejscach przez które woda przechodzi i w sobie zgęszcza.

(…) Po zmierzeniu wszystkich 4 źródeł, kazałem 1sze zupełnie wyczerpać, okazało się natenczas, że do tego kociołka 3ma szczelinami woda wytryskała; z dwóch szczelin na zachodniéj ścianie, wytryska mocno kwaskowata, a od strony sąsiednich źródeł ze smakiem podobnym do 4go źródła; szczeliny jednak są od siebie tak oddalone, iż te dwie od zachodniéj strony, łatwoby można ująć w kadłub kamienny, i od spodu tak zakitować cementem, żeby z 3ciéj szczeliny woda się nie mieszała.

Co do działania fizyologicznego i terapeutycznego stósownie do czynników lekarskich, nie można dotąd nic pewnego orzec, dopóki wody nie będą na miejscu dokładnie co do ilości rozebrane. Lecz któż ma zająć się rozbiorem tych zdrojowisk? Właściciele nigdy tego nie zrobią, nie mając ani zasobów, ani wyobrażenia po temu. Podług nich te wody tak jak teraz są, leczą wszystkie słabości. Najlepiéjby było gdyby Komissya balneologiczna, jużto ze względu ludzkości; bo dotychczas co rok przybywa tu kilkanaście rodzin, szukać ulgi w cierpieniach, a przez złe zastósowanie nie doznając spodziewanych skutków, traci dwojako: pieniądze, a co ważniéjsza, czas do leczenia, który się często nie da wynadgrodzić.

Położenie źródeł jest bardzo urocze. Leżą one w dolinie, czy raczéj kotlinie, z trzech stron zamkniętéj, otoczonéj wzniosłemi górami, pokrytemi gęstym lasem bukowym i grabowym, odsłonione tylko od strony wschodnio-południowéj ku Popradowi i osadzie Miechurów. Położenie to bardzo podobne jest do kotliny Szczawnickiéj, tylko nie tak wysokie nad powierzchnią morza. Otwarcie kotliny od wschodnio-południowéj strony, korzystnie wpływa na tutejsze powietrze, tak jak znowu wysokie góry otaczające kotlinę od północy, chronią ją od burzliwych wiatrów. Droga od osady do źródeł jest wygodna, zdroje leżą na tak nieznacznéj wzniosłości, iż ta raczéj za płasczyznę poczytaną być może.

Na gruncie téj osady nie ma w prawdzie miejsca przy samych zdrojach do stawiania budynków, ale za to po prawym brzegu potoku jest obszerna płasczyzna, należąca do Suchéjstrugi, wsi niegdyś Państwa Starosądeckiego; na téjto płasczyznie wiele stawiaćby można budynków.

Parku zakładać tu nie ma potrzeby, ponieważ wzdłuż brzegu potoka po jednéj i drugiéj stronie jest dosyć gęsty las bukowy; w nim porobić chodniki, a będzie naturalny park bardzo ładny.

Mieszkańcy téj osady, tak zwani przedmieszczanie, nie różnią się niczém od włościan zwyczajnych; są jednak dużo usłużniejsi i nie okazują tyle chciwości, jak włościanie w innych naszych podkarpackich kąpielach. Mieszkają w 11 domkach, stancye mają schludne, i wynajmują z drzewem na opał, z codzienną kąpielą i usługą na tydzień, za 5 cwancygierów.

Gości bywa tu co rok tyle, ile się ich w tych 11 domkach pomieścić może; roku zeszłego dwóch Panów mieszkać musiało na strychu. Przyjeżdżali tu najwięcej słabi na dnę, gościec i choroby skórne długotrwałe; pili tyle wody ile im smakowało, to z żętycą, to samą, kąpali się bądź w ciepłéj wodzie z 4go źródła, w mniemaniu że się kąpią w wodzie siarczanéj, bądź téż w Popradzie. Jeden z urzędników chwalił mi się, że pijał po 12 szklanek z 1go źródła, i że mu kuracya bardzo dobrze posłużyła. Jedném słowem, żaden lekarz nie kieruje tu kuracją; instynkt tylko lub proste rozumowanie zastępują tu lekarskie przepisy.

Droga do Głębokiego jest bardzo dobra, prowadząca jak wyżéj powiedziałem na Mniszek do Lubowni, Kesmarku i t. d. na Węgry. Jedna jednak jest wielka niedogodność, że źródła leżą po drugiéj stronie Popradu, któren w bród przebywać potrzeba, co przy wezbraniu wody przecina wszelką komunikacyą. Podczas małéj wody jest dla pieszych przewóz na czółnie. Od Maja t. r. ma tym gościńcem chodzić co dzień przewóz pocztowy osobowy.

Poczta idzie co dzień ze Starego Sądcza do Piwniczny, i oddaje listy po drodze, równie jak z powrotem odbiéra od przewoźnika, który tu rodzaj postmajstra stanowi.

Traktyerni tu nie ma żadnéj, każden dla siebie, lub spólnie z drugimi musi myśléć o kuchni, co oczywiście, zwłaszcza dla kawalerów, łączy się z wielką niedogodnością. Mięsa i pieczywa świeżego dostanie w Piwniczny, nabiału zaś jako to, śmietanki, masła i mleka dostać można na miejscu.

Co się tyczy przechadzek, nie ma tu wprawdzie tych wspaniałych widoków, tych olbrzymich skał, téj z niczém nieporównanéj przejażdżki na Dunajcu między Pieninami, wycieczka do Tatr równie dalsza; ale i tu można mieć przyjemne przechadzki, to na szczyt góry Głębokiéj, z któréj widać nietylko dolinę Popradu, ale i poza Stary Sądcz dolinę Dunajca; to do Piwniczny, do Mniszka, gdzie są kuźnice, do Żegiestowa o 2 mil oddalonego, leżącego na górze blisko 400 stóp wysokiéj, mającéj kształt kopca usypanego, nad samym prawym brzegiem Popradu. Z zamku tego dziś widać już tylko zwaliska, podług podania wyżéj wspomnionego staruszka, ostatnim jego właścicielem miał być niejaki Ledworada, któren przez Rakocego napadnięty, ledwo z życiem uszedł, zamek zaś został zupełnie złupiony i spalony. Będąc chłopcem kilkonastoletnim, był świadkiem, jak jakiś mieszczanin Sądecki nazwiskiem Bełdowicz, szukając ukrytych skarbów w ruinach tego zamku, znalazł pod płytą kamienia opis tego napadu, i ztąd wiadomość o ostatnim właścicielu! Widok z tego zamczyska nie sięga daleko, ale zawsze mile oko bawi patrząc na dolinę, w której szybko płynący Poprad wije się po skalistém łożu.




Zachowano pisownię oryginalną.

Źródło: „Rocznik Ces. Król. Towarzystwa Naukowego Krakowskiego”, poczet trzeci, tom IV, w Krakowie w Drukarni C. K. Uniwersytetu Jagiellońskiego 1860, s. 250-260.

Popularne posty z tego bloga

Jak powstała "Szkoła nad obłokami"

„O słoneczko wyszło” Wspomnienie Michała Nakielskiego

W lecie ta liczba redukuje się do połowy, a reszta pasie bydło, gęsi i nierogaciznę