Epidemia w Piwnicznej – rok 1873

Pamiątkowy krzyż na Nakle

 Przebudowa Nakła z przypomnieniem cmentarza cholerycznego i pandemia koronawirusa wywołują refleksje nad zmiennością i przemijaniem postaci świata tego, kruchością ludzkiego życia, ulotnością ludzkiego pamiętania. 147 lat temu, właśnie o takiej wiosenno-letniej porze mieszkańcy przeżywali tragedię epidemii cholery. Maj, czerwiec, lipiec, sierpień – piękny czas…

 Można spróbować wyobrazić sobie sytuację epidemii w Piwnicznej, epidemii choroby powodującej ogromne cierpienia chorych i wielką śmiertelność mieszkańców. Cofnąć się myślą i wyobraźnią prawie 150 lat nie jest łatwo. Ale trzeba spróbować – zobaczyć w wyobraźni ubogie miasteczko galicyjskie, ludzi skromnie lub nawet biednie ubranych, w większości chodzących boso; zobaczyć wędrownych ubogich wyciągających rękę z prośbą o grosz, kromkę chleba, dwa ziemniaki, i tych kilku, może kilkunastu, mających schronienie w tzw. szpitalu, czyli przytułku dla ubogich utrzymywanym przez gminę. Jest przednówek, w wielu domach, rodzinach brakuje już jedzenia: ziemniaków, karpieli, grochu, ziarna. Wiosną jeszcze zasiano zagony, kobiety posadziły ostatnie ziemniaki. Teraz tylko czekać, patrzeć niecierpliwie, czy szybko rośnie w polu i czy do zbiorów daleko… A tymczasem muszą starczyć ostatki, resztki wymiatane z sąsieków do ostatniego ziarenka. No i jest wiosna, pokrzywy i inne jadane na przednówku rośliny już zielone, już się nadają do garnka… Mający więcej, wspomagają głodujących, albo i nie, przecież trzeba myśleć o sobie! Bywa, że bogatsi wykorzystują sytuację, bo głodujący dla kawałka chleba, łyżki strawy dla dziecka jest gotów na wszystko. Przednówek, brak pożywienia, nie są dla tych ludzi nowością. Przednówek jest co roku, przeżyli też lata głodu z powodu suszy, nieurodzaju, (np. w 1871 r.) czy z powodu innych klęsk. Choroby nie są rzadkością, towarzyszą biedzie, sprzyja im brak higieny, pomocy lekarskiej. Ludzie chorują, głodując i zapychając puste żołądki byle czym. Tak mniej więcej wyglądała sytuacja wielu galicyjskich, ubogich miasteczek, tak mogło być w Piwnicznej w pocz. II połowy XIX wieku.

 W 1871 r. w Galicji wybuchła epidemia. Gmina otrzymała z Namiestnictwa Galicji ostrzeżenie, że w powiecie husiatyńskim w ziemi lwowskiej wybuchła cholera. Na pewno rajcowie miejscy się przerazili, (wszak epidemie były zmorą XIX-wiecznej Polski) albo pomyśleli – to daleko od nas, nic nam nie grozi? Powołano jednak komitet zdrowia z udziałem radnych, a byli to: Tomasz Broniszewski, Marcin Leśniak i Mendel Hollender reprezentujący w radzie gminy społeczność żydowską. Nie ma jednak w tym komitecie lekarza, bo go nie ma w Piwnicznej, a najbliższy lekarz był w Starym Sączu. Na pewno podjęto jakieś środki ostrożności, może zakazano używać zanieczyszczonej wody, może jakieś nakazy zachowania higieny np. czyszczenie dołów kloacznych w mieście, ale… Ile i co wiedziano o tej zarazie, i o tym jak się chronić przed nią? Czy zwyczajni obywatele Piwnicznej pamiętali o grożącej zarazie wtedy w 1873 roku wiosną? Czy już nie pamiętali o ostrzeżeniach usłyszanych zapewne na piwniczańskim rynku odczytywanych przez woźnego magistratu, albo może powtarzanych z ust do ust? Minęło dwa lata od tamtej hiobowej wieści… A zaraza pełzła przez Galicję, pustosząc wsie i zaniedbane miasteczka, zarażeni ludzie umierali masowo, ale to wciąż było daleko. Wiosną 1873 roku prawie wygasała. Ale wtedy zaatakowała większość Sądecczyzny i właśnie Piwniczną.

Pierwszy zanotowany w księgach parafialnych Piwnicznej zgon na cholerę miał miejsce 21 maja 1873 r., w Łomnicy 12 czerwca. Najpóźniej zaraza dotarła do Kokuszki. Pierwszy zgon z powodu cholery zanotowano na początku lipca. Widać, że kolejne ogniska powstawały w odstępach kilkutygodniowych, a przenosili zarazę może przychodzący do Piwnicznej na jarmark, po sól i patyczki (zapałki) do piwniczańskich sklepików lub załatwić sprawę w gminie. Nasilenie do przerażających rozmiarów następowało stosunkowo szybko. Dla Piwnicznej był to lipiec, umierało 5-10 osób dziennie, potem już 10-17, a najtragiczniejszy dzień 18 lipca przyniósł śmierć 23 osobom. W sierpniu liczba zgonów była znacznie mniejsza, ostatni odnotowano 26 sierpnia. W czasie trzech miesięcy zmarło w Piwnicznej 341 osób. 27 czerwca zmarł proboszcz, ks. Bartłomiej Mamakiewicz.

 Podobnie w Łomnicy lipiec był miesiącem największego nasilenia epidemii, ale tam liczba zgonów w ciągu dnia nie przekroczyła 5 osób. W sierpniu zanotowano już tylko 11 zgonów i we wrześniu 2. W czasie epidemii zmarły 93 osoby. W Kokuszce z liczby zmarłych na cholerę 51 osób, w lipcu zaraza zabrała 45. Widać więc, że lipiec był miesiącem największego nasilenia epidemii na terenie całej parafii, do której wówczas należały obecne parafie Łomnica, Głębokie i Kosarzyska. Z zapisów w księdze parafialnej wiadomo, że w miarę nasilania się epidemii, zmarłych grzebano tego samego dnia. Pierwsi chorzy byli zaopatrywani na ostatnią drogę przez ks. Mamakiewicza i później  ks. Gołuszkę, który towarzyszył parafianom do końca zarazy. Potem już coraz rzadziej ksiądz docierał do chorych, a może po prostu zakazano odwiedzin. Sumując, mamy 475 ofiar epidemii. Skąd więc obiegowa liczba ponad 500 osób? Nie udało się dotrzeć do Księgi zgonów Głębokiego z tego czasu. Nie ma też danych dotyczących ludności żydowskiej, a przecież trudno sądzić, że tych mieszkańców miasteczka zaraza ominęła. Liczba 500 z owym „ponad” informuje w przybliżeniu, ale na pewno nie jest dokładna i sięga sporo ponad 500. Dodać trzeba, że w roku 1872 parafia liczyła 4627 wiernych. Mogła ulec niewielkim zmianom in plus lub minus w ciągu roku, ale obliczając procent zmarłych w czasie epidemii od tej liczby, otrzymujemy 10,2 % stanu ludności. To oczywiście liczby przybliżone.

 W sytuacji tak wielkiej liczby umierających co dzień, powstał niewątpliwie problem grzebania. W początkowej fazie grzebano zmarłych na cmentarzu przy obecnej ulicy Krakowskiej i należy przypuszczać, że tam pochowano zmarłego 27 czerwca proboszcza parafii, ks. Bartłomieja Mamakiewicza. Zmarłych w czasie każdej zarazy grzebano daleko od ludzkich siedzib, za miastem. Kiedy więc gwałtownie wzrastała liczba umierających każdego dnia, wybrano na pochówek miejsce oddalone – Nakło, gdzie we wspólnym dole składano zwłoki, przesypując je wapnem i zasypywano pośpiesznie. W okresie nasilenia zgonów grzebano tego samego dnia dla bezpieczeństwa pozostałych, co jest zrozumiałe, pamiętając o tym, że w jednej rodzinie zdarzały się nawet cztery zgony tego samego dnia. Kiedy skończyła się epidemia na pewno postawiono w tym miejscu drewniany krzyż, bo 20 lipca 1911 roku, a więc prawie 40 lat po epidemii, rada gminy podejmuje uchwałę: „postawienie nowego krzyża na cmentarzach cholerycznych”. Ta liczba mnoga w dokumencie miejskim przesądza twierdzenie, iż zmarłych w epidemii chowano w dwu miejscach. W poł. XX wieku miejsce przy ul. Krakowskiej miało metalowy krzyż na betonowym niewysokim cokole. Wspólną masową mogiłę ofiar epidemii na Nakle przypomniano i uporządkowano w stulecie epidemii, w 1973 roku. Ówczesny proboszcz, ks. Ludwik Siwadło, poprowadził tam parafian w listopadzie 1973 roku na nabożeństwo wspominkowe na tym odnowionym wówczas miejscu. Wtedy właśnie stanął tam metalowy krzyż, (na miejscu poprzedniego drewnianego) z trzema datami: 1600, 1622 morowe powietrze i 1873 cholera, posadzono trzy sosny – pamięć trzech epidemii, miejsce otoczono płotem metalowym. W takim stanie, choć nieco zapomnianym i zaniedbanym, dotrwało to miejsce do czasów obecnych. Inwestycja podjęta i wykonywana na Nakle narzuciła sposób zadbania o to miejsce i jego odnowienie – dla pamięci przyszłych pokoleń.

 I jeszcze kilka informacji o epidemii cholery. Chorobę przyniesiono z Azji, znalazła się w Europie później od dżumy i ospy. W I i II dekadzie II poł. XIX wieku pustoszyła Europę, a więc i ziemie polskie. W Galicji w l. 1871 – 1873 pochłonęła 99 766 ofiar, a zachorowało 243 680 osób. Tę straszną chorobę powodującą cierpienia, kiedy chorzy z bólu aż ziemię gryźli (J. Gołuchowski), wywołuje przecinkowiec cholery wykryty przez Roberta Kocha dopiero w r. 1883. Szczepionka przeciw chorobie zahamowała  nawroty. Obecnie w krajach Azji i Afryki i Ameryki Środkowej notuje się liczne przypadki tej choroby, wybierającej miejsca ubóstwa, braku czystej wody, niskiego stanu sanitarnego.

Maria Lebdowiczowa
Czerwiec 2020

Krzyż na Nakle


Popularne posty z tego bloga

Jak powstała "Szkoła nad obłokami"

„O słoneczko wyszło” Wspomnienie Michała Nakielskiego

W lecie ta liczba redukuje się do połowy, a reszta pasie bydło, gęsi i nierogaciznę