 |
Zbigniew Kmieć w czasie Gotowanie nad Popradem Fot. T. Ortyl |
Wspomnienia Zbigniewa Kmiecia z warsztatów kulinarnych GOTOWANIE NAD POPRADEM, które odbyły się 29 czerwca 2019 w ramach Nadpopradzkich Sobótek.
Miło jest zajechać do Piwnicznej pociągiem. Sunie on
niespiesznie doliną Popradu aż stanie pod stacyjką Piwniczna-Zdrój. Wygląda jak
miejsce z westernu, a jeszcze bardziej z „Ballady Wagonowej” Maryli Rodowicz i
choć pociąg wiózł nieco więcej niż trzech pasażerów to wszystkim towarzyszyło
uczucie, że jesteśmy w świecie z innej bajki. Przyjaznym, świątecznym i
bardziej naturalnym. Troszkę nierzeczywistym.
A przecież Piwniczna i piękne góry dookoła istnieją
naprawdę. W czasie warsztatów kulinarnych naszym zadaniem ma być inicjacja
poszukania drogi, właściwej formuły dla kuchni tego mikro regionu. Trzeba
zadbać by w pełni świadomie korzystała z miejscowych produktów - jagnięcina,
grzyby i owoce leśne. Warto używać na co dzień więcej ziół, mieszkańcy znają tu
choćby wiele rodzajów mięty. Strony czyste ekologicznie mają doskonały nabiał -
a sporo tego nie jest spożytkowane. Serwatka jest świetna do zup i marynat,
żętyca prawie wcale nie trafia do receptur a doskonale tutejsze sery powinny
być częściej składnikiem dań. Wydaje nam się, że warto też stawiać na podroby,
których próżno teraz szukać w menu okolicznych restauracji. Bliskość Węgier
narzuca również wiele technik kulinarnych, które kiedyś popularne a teraz
powoli odchodzą w niesłuszne zapomnienie.
 |
Fot. Emilia Buczek
|
Kiedy dotarliśmy z Marcinem Szulcem na miejsce Popradzkich
Sobótek była 9 rano. Wszystko czekało na nadrzecznej łące. Był mangał (kaukaski
grill) z Kafe pod Księżycem, były stacje do warsztatowego gotowania od Twojego
Kucharza. Były zioła, borówki (piszę jak Krakus) i poziomki. Zaraz dowieziono
nam masło, śmietanę, serwatkę, mleko i bundz. Dowieziono nam też 12
kilogramowego, sprawionego jagniaka. Jeszcze tylko zakupy warzywne i owocowe.
Kawa z lodami śmietankowymi w Magdalence przy rynku i czekamy na warsztatowiczów.
Pierwsza grupa to głównie samorządowcy i inne lokalne persony. Zanim zdążyli
się zorientować gdzie są, już kroją warzywa, robią ciasto na naleśniki,
oddzielają udźce od tuszy jagniaka i marynujemy w agreście mięso na szaszłyki.
Do wypełnionego Piwniczanką bogracza trafiają jagnięca głowa, gicze i grzyby.
To będzie zupa z warzywami i serwatką. Na przykrywce od brytfanki położonej
bezpośrednio na rozżarzonym mangale smażą się poziomki. Do tego mięta i ciasto
naleśnikowe. Trudno to oderwać od powierzchni ale polane śmietaną, miodem i
syropem z sosny, z pokruszonym bundzem i doaromatyzowane miętą smakuje tak jak
powinno smakować to miejsce - lasem, dymem z ogniska i latem. Nie planowaliśmy
tego na warsztatach ale zaczyna się natychmiast otwarta degustacja dla
publiczności. Miło tak stać - zwłaszcza mając za plecami baterię butelek
gruzińskiego wina z projektu Poznaj Smak Gruzji i patrzeć jak mieszkańców
Piwnicznej cieszy gotowanie i częstowanie gości. To prawdziwy sens kulinariów.
Potem są nerki z rusztu i zupa, i dyskusje o stopniu wysmażenia jagnięciny.
Potem wątroba jagnięca i wspaniałe spotkanie z Tadeuszem Kluską miejscowym
specjalistą od pieczenia baranów. Ten facet wie co robić z miejscową czarną
owcą, a o technikach gotowania można z nim gwarzyć godzinami. Umawiamy się na
wspólne przygotowanie flaków jagnięcych. Łącznie mamy trzy grupy warsztatowe -
w drugiej z nich sami sporo uczymy się od przedstawicielek lokalnej
gastronomii. W grupie trzeciej zmieniamy nieco program i przygotowujemy pierogi
z farszem z jajka na twardo i świeżych jagnięcych płucek. Miejscowe dzieciaki
jedzą tak jakby jadły najlepsze lody.
Chciałbym gotować tak częściej.
Zbigniew Kmieć
 |
Zbigniew Kmieć z Tadeuszem Kluską. Fot. T. Ortyl |
 |
Zbyszek z Danutą Kulig - Prezes Stowarzyszenia Młodów-Głębokie. Fot. T. Ortyl |
 |
Zupa z jagnięciny. Fot. T.Ortyl |
 |
W ferworze pracy, fot. T.Ortyl |
 |
Bo najważniejsza jest rozmowa, fot. T.Ortyl |